A+ A A-

Prawykonanie

Prawykonanie koncertu na akordeon i orkiestrę smyczkową „L'estro Fisarmonico” Edwarda Sielickiego było niewątpliwym wydarzeniem kolejnego koncertu Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w Łomży. Orkiestrę poprowadził Jan Miłosz Zarzycki, zaś w roli solisty wystąpił wirtuoz akordeonu i bandoneonu Klaudiusz Baran. Utwór powstał w ramach programu ułatwiającego tworzenie nowych kompozycji -  „Kolekcje” - priorytet „Zamówienia kompozytorskie”, realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca, przy wsparciu finansowym Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Ostatnimi czasy związki Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego z muzyką współczesną są coraz bardziej widoczne. Stąd prawykonania utworów dedykowanych orkiestrze przez Zbigniewa Bargielskiego i Marię Pokrzywińską, wizyta w Łomży Sławomira Zamuszko przy okazji jednego z pierwszych polskich wykonań jego kompozycji „…Set… Rise” czy wydanie, nominowanej do nagrody Fryderyka, płyty „Polska liryka wokalna”, nagranej z Grzegorzem Piotrem Kołodziejem.
Czwartkowy koncert był również ucztą dla miłośników muzyki współczesnej, jednak w jego programie nie zabrakło też utworów znacznie wcześniejszych oraz nie do końca klasycznych, chociaż należących do kanonu światowej muzyki tanecznej i popularnej. Głównym punktem programu było rzecz jasna wykonanie „L'estro Fisarmonico”.
– Jest to zamówienie Filharmonii, w ramach programu zamówień kompozytorskich ministra – mówi Edward Sielicki. – Zakładałem zawsze, że zespół świetnych muzyków poradzi sobie z nowym utworem. Utwór jest niełatwy: w odbiorze, w graniu, ale nie przekracza jakichś granic, że kompozytor wymaga od wykonawców, żeby np. skakali po scenie, co się czasami zdarza. Potrzebne jest tu ładne granie, to mam zapewnione i bardzo się z tego cieszę!
Premierę tego nowego, ukończonego kilka miesięcy utworu poprzedziło jednak wykonanie
Koncertu na 2 skrzypiec A-dur op. 3 nr 5 (ze zbioru „L'estro armonico”) Antonio Vivaldiego.
Ten piąty z cyklu dwunastu koncertów, skomponowanych na różne instrumenty solowe, był swoistym źródłem inspiracji dla Edwarda Sielickiego, co kompozytor zaakcentował chociażby w tytule swego dzieła. W utworze Vivaldiego jako soliści wystąpili skrzypkowie Gustaw Ciężarek I Piotr Sawicki, po czym na scenie pojawił się Klaudiusz Baran. Nawet jeśli część publiczności miała obiekcje, czy takie zestawienie, bezpośrednio po sobie, utworów z różnych epok sprawdzi się na koncercie, szybko okazało się, że jest to możliwe.
– Jestem zwolennikiem tego, żeby mieszać utwory na koncertach – mówi Edward Sielicki. – Bo jeśli można dzisiaj na koncercie wykonać najpierw Vivaldiego a potem Czajkowskiego, gdy dzieli ich 150 –200 lat, to dlaczego nie można wykonać Czajkowskiego i kompozytora współczesnego? W tym sensie jest tu dużo lepsze i dla kompozytora i dla publiczności, w związku z tym nie jestem miłośnikiem koncertów dedykowanych muzyce współczesnej. Bo wtedy mam wrażenie, że kompozytorzy też na tym cierpią, bo w są takiej własnej enklawie, oczywiście sobie później gratulują, ale na ogół na sali są sami kompozytorzy. Publiczność lubi takie mieszanie, mało tego, utwory współczesne wbrew pozorom cieszą się jej bardzo dużym zainteresowaniem. Pamiętam np. wykonanie w jednej z filharmonii mojego koncertu fortepianowego, gdzie owacja była największa nie za Webera czy Dworzaka, ale za mój utwór. Bo ludzie przekonali się nagle, że jak to: muzyka współczesna i da się tego słuchać, na normalnym koncercie, nie trzeba uciekać?! Dlatego propaguję taką ideę, namawiam do niej wielu dyrygentów – nie wszędzie się to udaje. Bo miłośnikiem muzyki współczesnej może być każdy, jeśli otrzyma odpowiednią jej dawkę!
Utwór warszawskiego kompozytora zachwycił łomżyńską publiczność, która oklaskiwała zarówno jego umiejętności, muzyków orkiestry jak i wybitnego solisty, wirtuoza akordeonu.
– Akordeon to świetny instrument, który przeżywa w tej chwili nieprawdopodobną nową młodość, za sprawą wspaniałej muzyki akordeonowej która powstała kilkadziesiąt lat temu i wciąż powstaje – wyjaśnia Edward Sielicki. – Okazało się więc, że jest to jak najbardziej instrument koncertowy, świetnie nadający się do wszystkiego, bo ma takie możliwości dynamiczne, których nie ma żaden inny instrument. Poza tym mamy świetnych akordeonistów!
– To bardzo nośny instrument, ma swoją określoną barwę i mnóstwo zalet, począwszy od tej, że jest instrumentem przenośnym – mówi jeden z tych wirtuozów, Klaudiusz Baran. –Jest trochę jak kameleon, bo odnajduje się w bardzo różnej muzyce, od tej dość popularnej, biesiadno-weselnej, kojarzonej z folklorem miejskim czy wiejskim, aż do jazzu, muzyki współczesnej, tanga. Ma bardzo szerokie spektrum możliwości i pewnie dlatego wraca – moda na te wszystkie elektroniczne zabawki, gdzie się jednym palcem coś włączało, mija, a prawdziwe instrumenty wracają do łask.
– Nie jest to mój jedyny utwór na akordeon, mam jeszcze kilka innych – dodaje Edward Sielicki. – Prof. Klaudiusz Baran wykonywał już kiedyś mój utwór, a w planie mam jeszcze inne, w tym zupełnie nowy, aż na pięć akordeonów, perkusję i fortepian, który, mam nadzieję, niedługo będzie wykonany. Cieszyłbym się bardzo, gdyby inni akordeoniści również sięgali po „L’estro Fisarmonico”, dając inną interpretację, bo jestem zwolennikiem tego aby utwór, nawet współczesny, został tak napisany, żeby można go było grać na różne sposoby. Kompozytor nie powinien się obrażać, ze dany utwór jest wykonany za szybko albo z wolno, bo wykonawca ma wolną wolę i pełne prawo decydować – z mojej perspektywy właściwe podejście jest takie, że kompozytor, wspólnie z wykonawcą, kreuje dzieło. Gdy kompozytor już nie żyje to na wykonawcy spoczywa całe zadanie odczytania intencji kompozytora, które są w nutach.
Co prawda Romuald Twardowski, kompozytor wykonanego jako pierwszy po przerwie „Tryptyku Mariackiego”, wciąż żyje, ciesząc się dobrym zdrowiem, ale zapewne nie miałby żadnych zastrzeżeń do wykonania swego utworu przez orkiestrę smyczkową łomżyńskiej Filharmonii. Ma ona bowiem tę kompozycję w swym repertuarze od lat, z niezrównanym mistrzostwem oddając wszelkie jej niuanse, zarówno inspirowane folklorem jak i muzyką dawną. Finał koncertu należał już jednak do Klaudiusza Barana, który, zastąpiwszy akordeon bandoneonem, wykonał z orkiestrą trzy bodaj najpopularniejsze utwory Astora Piazzolli: „Adios Nonino”, „Oblivion” oraz bisowane „Libertango”, ostatecznie udowadniając, że nie bez przyczyny cieszy się opinią jednego z najwybitniejszych, nie tylko polskich, wirtuozów.
– Nowe kompozycje i nowe utwory dla tak młodego instrumentu, jakim jest akordeon, to jest ogromna potrzeba, bo potrzebujemy nowej literatury – ocenia Klaudiusz Baran. – Ja cenię sobie ogromnie współpracę z kompozytorami, bo to jest zawsze ciekawe doświadczenie, nowe inspiracje, można z nimi podyskutować. To na pewno zaszczyt, do tego bardzo mi odpowiada odkrywanie nowych rejonów w muzyce. Utwór Edwarda Sielickiego nawiązuje do utworu Vivaldiego, to jest taka delikatna nić inspiracji pomiędzy nimi. Z kolei utwory Astora Piazzolli są inspirowane tangiem, kulturą  tanga, która w Argentynie jest szczególnie popularna.

Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk

Zdjęcia: Wiesław W. Wiśniewski

 



Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu "Kolekcje" - priorytet "Zamówienia kompozytorskie", realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca.

Wsparcie ze środków
Funduszu Przeciwdziałania COVID-19

Instytucja kultury Miasta Łomża
współprowadzona przez
Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

 

 

Deklaracja dostępności

Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego

Login

Rejestracja

User Registration
or Anuluj