A+ A A-

Dwie osobowości

Wybitny wirtuoz wiolonczeli Tomasz  Strahl był gwiazdą kolejnego koncertu Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w sezonie artystycznym 2014/2015. Łomżyńskich filharmoników poprowadził równie utytułowany dyrygent z Rosji Igor Verbitsky, a na program koncertu złożyły się, owacyjnie przyjęte przez publiczność, dzieła wybitnych kompozytorów rosyjskich: Sergiusza Rachmaninowa, Antona Areńskiego i Piotra Czajkowskiego, dopełnione koncertem mistrza epoki klasycyzmu Józefa Haydna.

Podobnie jak przy poprzednich koncertach łomżyńskich filharmoników czwartkowe wydarzenie artystyczne miało dwie odsłony. W południe odbył się bowiem dedykowany młodzieży koncert „Muzyczny relaks”, dofinansowany przez Urząd Miasta Łomża w ramach Łomżyńskiego programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Patologii Społecznej na rok 2014. Dzięki tej inicjatywnie młodzi słuchacze zgromadzeni w auli Szkół Katolickich mogli wysłuchać I kwartetu skrzypcowego Rachmaninowa oraz Wariacji rokoko, op. 33 Czajkowskiego w mistrzowskim wykonaniu Tomasza  Strahla.
– Tematyka takich koncertów jest mi bardzo dobrze znana, ponieważ mój tata był założycielem Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze – podkreśla Tomasz Strahl. – Dlatego bardzo często grywałem na tzw. audycjach szkolnych, kiedy to ekipa jeździła samochodem od przedszkoli do wszelakich szkół i atmosferę takich koncertów znam bardzo dobrze. Mój tata organizował też bardzo często tego typu koncerty, że przyjeżdżał np. Piotr Paleczny i grał trzy  koncerty dla szkół a jeden wieczorem. Wielcy artyści, jak Wanda Wiłkomirska czy Konstanty Andrzej Kulka, nigdy nie odmawiali tego typu koncertów. Postępuję podobnie, bo uważam, że musimy dbać o przyszłość w sensie kształcenia publiczności. Nie wierzę w to, że nikt z tych młodych ludzi, którzy dzisiaj posłuchali koncertu szkolnego nie przyjdzie jeszcze raz do filharmonii. Bo rozmawiając z melomanami często słyszę, że zetknęli się z muzyką na takich koncertach, potem przyszli jeszcze raz i tak ta muzyka ich wciągnęła. Dlatego bardzo dobrze, że takie koncerty się odbywają, bo bez „odmłodzenia” melomanów nie będziemy mieć publiczności.
Przewidywania wybitnego wirtuoza sprawdziły się dość szybko, bo już na wieczornym koncercie nie zabrakło młodych ludzi, uczestników koncertu szkolnego. Zyskali oni, wraz z pozostałymi melomanami, niepowtarzalną okazję podziwiania nie tylko ogromnego kunsztu koncertującego niemal na całym świecie Tomasza Strahla, ale też towarzyszących mu łomżyńskich filharmoników. To właśnie oni rozpoczęli koncert składającym się z dwóch części, nieukończonym I kwartetem skrzypcowym Rachmaninowa. Ten wybitny wirtuoz, twórca oper i utworów symfonicznych, z czterema koncertami fortepianowymi na czele,
w młodości, dokładnie w roku 1889, zaczął komponować ów I kwartet, jednak nigdy nie ukończył tej pracy. Dwie istniejące części utworu zostały później opracowane na orkiestrę smyczkową i mimo niepełnego kształtu są wykonywane do dnia dzisiejszego, urzekając publiczność, tak jak w czwartkowy wieczór w Łomży, romantyczną aurą oraz nawiązaniami do twórczości Piotra Czajkowskiego.
Następnie orkiestra towarzyszyła soliście w koncercie wiolonczelowym C-dur J. Haydna. Ta arcytrudna kompozycja, pierwotnie napisana z myślą o wybitnym XVIII wiecznym wirtuozie Josephie Weiglu, obrosła przez wieki legendą, którą utrwalało zaginięcie oryginału partytury.
– Koncert wiolonczelowy Haydna jest to utwór odnaleziony w roku 1961, bo uchodził kiedyś za utwór zaginiony – wyjaśnia Tomasz Strahl. – Ale na pewno jest to utwór Haydna i jest to koncert bardzo, bardzo efektowny. Tak więc zestawienie tych dwóch, niewielkich rozmiarami utworów, ale bardzo wirtuozowskich – Haydna i Czajkowskiego – daje znakomity efekt na koncercie!
Spopularyzowany przez Mścisława Rostropowicza i nader chętnie wykonywany przez innych wiolonczelistów, będących w stanie zmierzyć się z jego licznymi trudnymi partiami, utwór okazał się prawdziwym popisem mistrzostwa i kunsztu Tomasza Strahla, podsycając tylko ciekawość i oczekiwania publiczności przed drugą częścią koncertu. Zanim jednak solista ponownie pojawił się na scenie Filharmonia Kameralna wykonała Wariacje na temat Czajkowskiego, op. 35a nieco obecnie zapomnianego, ale znakomitego twórcy. Anton Areński był bowiem uczniem samego Rimskiego-Korsakowa, zaś  z kolei do jego uczniów należeli inni giganci rosyjskiej szkoły kompozytorskiej, Skriabin czy Rachmaninow.
Było to swoiste wprowadzenie do finału koncertu, Wariacji rokoko, op. 33 Czajkowskiego. Jest to do dnia dzisiejszego jeden z najpiękniejszych i zarazem najtrudniejszych utworów napisanych na wiolonczelę i orkiestrę, co jest zapewne związane z faktem, że w powstaniu tej kompozycji miał udział znakomity XIX wieczny wiolonczelista Wilhelm Fitzenhagen.
Solista i filharmonicy dali w niej prawdziwy popis swych umiejętności, a publiczność słuchała jak urzeczona, szczególnie wirtuozowskich siedmiu wariacji w niezrównanym wykonaniu Tomasza Strahla.
– Kompozytorzy rosyjscy cechują się tym, że mają niesamowitą inwencję melodyczną – zauważa Tomasz Strahl. – Piotr Czajkowski, mimo tego, że był uważany za klasyka, to temperatura jego narracji melodycznej, tych wszystkich melodii, które czasami są nawet obecne w quizach telewizyjnych czy w świecie gadżetów elektronicznych, bo to są prawdziwe hity. Dzisiejszy program nie tylko pokazuje wiolonczelę, bo Wariacje  na temat rokoko to jest na dobrą sprawę hit wiolonczelowy, taki idiom wiolonczeli – Czajkowski napisał coś tak fantastycznego, że mimo tego, iż od napisania tego utworu minęło już 150 lat, to jest on uważany za bodajże najlepszy utwór na wiolonczelę z orkiestrą. Dlatego cieszy się też niesłabnącym powodzeniem nawet u tej niewyrobionej czy młodszej publiczności, ponieważ ma tę melodię, która natychmiast chwyta.
Był to ostatni koncert łomżyńskich filharmoników w gościnnej sali Centrum Kultury przy Szkołach Katolickich w Łomży – kolejny w dniu 11 listopada odbędzie się już w częściowo wyremontowanej siedzibie orkiestry przy ul. Nowej 2, a jego gwiazdą będzie wybitny pianista Piotr Paleczny.
– Nie byłem w Łomży osiem lat – ocenia Tomasz Strahl. – I jestem bardzo zbudowany, bo przez ten czas powstał tu w pełni profesjonalny zespół. Co do gry kwintetu smyczkowego nie mam żadnych zastrzeżeń, bo grają dobrą artykulacją, technicznie i stylistycznie są naprawdę bardzo sprawni. Instrumenty dęte też są moim zdaniem na dobrej drodze. Natomiast oglądałem wczoraj nowe pomieszczenia – garderoby i inne w siedzibie orkiestry i spełniają one już standardy europejskie. Pozostaje tylko problem sali o lepszej akustyce i lepszej sali w jej siedzibie, żeby orkiestra nie musiała się przenosić z miejsca na miejsce. Tak więc jeśli władze regionu, województwa i miasta będą miały świadomość, że mają w tym mieście pewną perełkę, bo istnienie filharmonii czy teatru w każdym mieście to we wszelkich rankingach światowych to już pewna wyższa półka i podniesienie jego rangi, krok w kierunku kultury elitarnej, świadczący o aspiracjach miasta. A Łomża to przecież miasto o dużych tradycjach historycznych i militarnych, więc posiadanie filharmonii jest też dla niej pewnego rodzaju nobilitacją – tym bardziej, że niedaleko stąd w Drozdowie nad Narwią jest siedziba rodowa rodu Lutosławskich! I to zobowiązuje, żeby w regionie istniała taka placówka, tym bardziej, że jestem przekonany o tym, że mistrz Lutosławski jako społecznik ogromnie by się cieszył, gdyby wiedział, że w sąsiedztwie jego rodowej siedziby istnieje filharmonia jego imienia, grająca też jego muzykę!

Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk, Wiesław W. Wiśniewski

Wsparcie ze środków
Funduszu Przeciwdziałania COVID-19

Instytucja kultury Miasta Łomża
współprowadzona przez
Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

 

 

Deklaracja dostępności

Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego

Login

Rejestracja

User Registration
or Anuluj