Łomżyńska orkiestra przyzwyczaiła już swoich słuchaczy do przedstawiania różnorodnych i bardzo urozmaiconych programów, prezentujących zarówno klasyczne dzieła z różnych epok, kompozycje współczesne jak i lżejszy repertuar w orkiestrowych opracowaniach. Dlatego też, po utrzymanym w rozrywkowym stylu koncercie sylwestrowym, przyszła pora na przypomnienie dokonań dwóch polskich i niezwykle cenionych poza granicami kraju kompozytorów. Okazja ku temu była wyborna, bowiem cały miniony rok był w Polsce celebracją 100-lecia urodzin Andrzeja Panufnika, zaś czas karnawału był z kolei wymarzoną okazją do zaprezentowania filmowych kompozycji Wojciecha Kilara.
Jako pierwszy zabrzmiał jednak trzyczęściowy Koncert skrzypcowy Andrzeja Panufnika. Nie była to łomżyńska premiera tego dzieła, ponieważ Marta Magdalena Lelek miała już okazję wykonać je podczas festiwalu „Sacrum et Musica” 2012 z Orkiestrą Kameralną Meksykańskiego Radia p/d Michaela Meissnera. W zgodnej opinii słuchaczy czwartkowego koncertu młoda skrzypaczka zagrała go z Filharmonią Kameralną jeszcze bardziej olśniewająco niż wówczas, z niewyobrażalną łatwością interpretując utwór napisany w końcu dla samego Yehudi Menuhina oraz akcentując polski charakter kompozycji.
– Bardzo się ucieszyłem z tego, że potwierdziliśmy z dyrektorem Zarzyckim termin tego koncertu – mówi Rafał Jacek Delekta. – Bardzo się cieszę również z tego koncertu, który mam przyjemność poprowadzić, bo jest on nie do końca lekki, łatwy i przyjemny, mimo muzyki filmowej Wojciecha Kilara granej w drugiej części. W pierwszej zagraliśmy bowiem koncert skrzypcowy Andrzeja Panufnika, a tak się złożyło, że w zeszłym roku był rok Panufnika i myślę, że ważne jest, aby i w Łomży pokazać tę muzykę, bo jest bardzo dobra i bardzo wartościowa. Oczywiście jest tu jeszcze kwestia gwarantki w postaci znakomitej solistki, pani Marty Magdaleny Lelek, która świetnie gra ten koncert i to duża przyjemność z nią go wykonywać.
Po przerwie nastąpiła całkowita zmiana klimatu, chociaż Marta Magdalena Lelek ponownie miała okazję kilkakrotnie wykazać się swym kunsztem. Było to ponowne zaskoczenie, bo przy okazji swego poprzedniego pobytu w Łomży skrzypaczka wykonała premierowo między innymi… utwory Derwida, czyli pisane pod pseudonimem przez Witolda Lutosławskiego rozrywkowe piosenki „Miłość i świat” i „Na co czekasz” w opracowaniu na skrzypce i orkiestrę. Tym razem solistka przygotowała specjalnie na ten karnawałowy koncert kilka filmowych tematów Wojciecha Kilara i było to również pierwsze ich wykonanie.
Łomżyńska publiczność jako pierwsza w kraju i na świecie, bowiem Marta Magdalena Lelek nader często koncertuje poza granicami Polski, miała więc możliwość usłyszeć w opracowaniach na skrzypce i orkiestrę popularne do dziś walce z filmów „Rodzina Połanieckich” oraz „Ziemia obiecana”, wokalizę z „Dziewiątych wrót” oraz „Muzykę rejsu” – temat z obrazu „Smuga cienia”.
– Myślę, że zestawienie utworów tych dwóch kompozytorów to nie jest połączenie ognia z wodą, bo to, co jest istotne w Panufniku, czyli polskie korzenie tej muzyki i ten folkloryzm tkwiące w jego muzyce są najwyższej jakości i rangi, podobnie jak w kompozycjach Wojciech Kilara – zaznacza Rafał Jacek Delekta. –W pewnym momencie właściwie wszystkie instytucje muzyczne stanęły przed dylematem, że trzeba grać to, co się podoba publiczności. I jedna z idei, czyli z jednej strony pokazywanie muzyki jak najwyższej jakości, a z drugiej wychowywanie w muzyce społeczeństwa, poprzez pokazywanie tylko tego, co się publiczności podoba – „Orawa” Kilara, „Bolero” Ravela czy „Alleluja” z „Mesjasza” straciła rację bytu, bo to ściąga rzesze publiczności, ale to nie jest to. Dlatego zestawienie tych dwóch kompozytorów w dzisiejszym programie jest bardzo istotne, bo publiczność trochę się jednak obawia tego, co się działo w drugiej połowie XX wieku jeżeli chodzi o muzykę, obawia się, że nie będzie rozumiała muzyki współczesnej.
Przyjęcie przez publiczność, w tym maturzystów biorących udział w programie „filharmonia/ostrożnie, wciąga!!!”, Koncertu skrzypcowego Panufnika dowodzi jednak, że zestawienie w programie koncertu dzieła na wskroś współczesnego z bardziej przystępnymi kompozycjami filmowymi było dobrym pomysłem i kolejnym krokiem ku oswajaniu słuchaczy z trudnym, ale równie pięknym jak utwory dawnych mistrzów repertuarem.
Publiczność owacyjnie przyjęła też utwory w wykonaniu samych filharmoników, to jest poloneza z „Pana Tadeusza” i tematu z „Ziemi obiecanej”, z wyeksponowanymi w aranżacjach nie tylko partiami smyczków i fortepianu, ale też instrumentów dętych drewnianych i blaszanych.
– Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że np. za czasów Beethovena grano jego utwory, czyli muzykę współczesną – podkreśla Rafał Jacek Delekta. – A jego muzyka, którą obecnie traktujemy jako bardzo eklektyczną i starą, też kiedyś była współczesna i nowatorska – przecież wykonanie I Symfonii Beethovena zostało przerwane na samym początku, bo on śmiał zrobić taki zabieg harmoniczny, który był obrazoburstwem w tych czasach.
Żadna publiczność nigdy nie była przygotowywana na to, w jaki sposób piszą współcześni jej kompozytorzy, tym bardziej, że w połowie XX wieku pojawiła się tzw. awangarda, która zrywała ze wszystkim, co pojawiło się do tej pory i rzeczywiście ten okres buntu zraził słuchaczy do muzyki współczesnej. Ale potem zaczęło się to uspokajać i w tej chwili muzyka współczesna wygląda zupełnie inaczej – koncert Panufnika też jest z lat 70., w związku z tym z jednej strony brzmi współcześnie, ale też bardzo interesująco.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk, Wiesław Wiśniewski
Koncert zrealizowano w ramach programu "filharmonia/ostrożnie, wciąga!!!"