Czwartkowy koncert był kolejnym dowodem wzmożonej aktywności koncertowej łomżyńskiej orkiestry poza granicami naszego kraju. Filharmonia Kameralna gości bowiem w Grodnie dość często, jej ostatni koncert w tym mieście odbył się raptem w ostatnim miesiącu i był ogromnym sukcesem. Stąd swoista rewizyta znakomitej, istniejącej od 25 lat, grodzieńskiej orkiestry, tym bardziej uzasadniona, że Władimir Bormotow prowadził już przecież łomżyńskich filharmoników dwa lata temu, kiedy to gwiazdą koncertu był japoński pianista Kotaro Nagano, zaś Marina Gorowaja zaśpiewała w Łomży pięć miesięcy temu, podczas inauguracji X Międzynarodowego Festiwalu Kameralistyki „Sacrum et Musica”.
Tym razem goście z Grodna wystąpili w Łomży w poszerzonym składzie instrumentalnym, wzbogaconym udziałem czworga solistów-śpiewaków. Łomżyńska i przyjezdna publiczność doceniła fakt, że Grodzieńska Capella przyjechała do Polski tylko na ten jeden koncert, stąd wysoka frekwencja, w tym, co warto podkreślić, obecność maturzystów wraz z osobami towarzyszącymi, uczestników realizowanego również przez Filharmonię Kameralną projektu „filharmonia/ostrożnie, wciąga!!!”.
Orkiestra z Grodna udowodniła, że nie bez powodu tak często występuje w wielu krajach europejskich, w tym w Polsce, gdzie ostatnio koncertowała w Białymstoku, Białowieży, Hajnówce i Warszawie. Już Uwertura z opery „Rusłan i Ludmiła” Michała Glinki zachwyciła publiczność, równie porywająco zabrzmiały trzy utwory Piotra Czajkowskiego: Suita z baletu „Jezioro łabędzie”, Walc z baletu „Śpiąca królewna” oraz wieńczący pierwszą część koncertu majestatyczny Polonez z opery „Eugeniusz Oniegin”. Nie zabrakło też żywiołowych kompozycji Gimeneza (Intermedium z Zarzueli „Ślub Louisa Alonso”) oraz Głazunowa (Taniec hiszpański z baletu „Raymonda”), była ognista polka E. Straussa „Bahn frei polka”, ale słuchacze najbardziej entuzjastycznie przyjęli utwory instrumentalne z udziałem skrzypków – solistów. Orkiestrę tworzą bowiem doskonali muzycy, z których część gra w niej od początku istnienia Grodzieńskiej Capelli.
– Na początku skład orkiestry był znacznie mniejszy i grają w niej do dziś muzycy, którzy w 1990 roku w niej zaczynali – wyjaśnia Władimir Bormotow. – Potem skład stopniowo się poszerzał i teraz mamy orkiestrę, zespół kameralny, chór i solistów. W ubiegłym roku otrzymaliśmy tytuł Zasłużonego Zespołu Republiki Białorusi i jesteśmy z niego bardzo dumni, bo kiedy jeszcze istniał Związek Radziecki, tylko jeden zespół nosił takie miano – orkiestra petersburskiej filharmonii, a my jesteśmy pierwszym zespołem z małego miasta, nie ze stolicy, który został tak uhonorowany.
Jako pierwszy poemat na skrzypce i orkiestrę „Taniec szkieletów” Camille Saint-Saënsa zaprezentował Sergiej Awrukiewicz. Po przerwie też nie zabrakło okazji do przeżyć artystycznych najwyższych lotów, bo najpierw jeden z najmłodszych muzyków orkiestry, Mikołaj Antikona Kabaliero wykonał Tango z filmu „Zapach kobiety”, po którym publiczność aż trzykrotnie wywoływała go na scenę, zaś równie porywająco „Czardasza” Montiego zagrała koncertmistrzyni orkiestry Tatiana Suchockaja.
Równie gorąco oklaskiwano śpiewaków, którzy zaprezentowali się w repertuarze operowym i operetkowym.
– Dzięki temu żyjemy i śpiewamy, że ludzie nas tak lubią! – mówi Marina Gorowaja. – Po to też tak długo studiowaliśmy i każdego dnia ćwiczymy, żeby wszystkim podobało się to co robimy.
Marina Gorowaja zaśpiewała arię Cio-Cio-San z opery „Madame Butterfly” Pucciniego, wystąpiła też w duecie ze swym mężem Władimirem w „Idolu” z operetki „Księżniczka cyrkówka” Imre Kalmana. Wspólnie zaśpiewali też pozostali soliści, Maria Rajdiuk i Aleksiej Szaszałko, wykonując „La ci darem la mano” z opery „Don Giovanni” Wolfganga Amadeusza Mozarta, zaś solo „I Got Plenty O’ Nuttin” z „Porgy & Bess” (Aleksiej Szaszałko) oraz Strauss Kuplety Adeli z operetki „Zemsta nietoperza” (Maria Rajdiuk).
Swoje pięć minut miał też Władmir Gorowoj, wykonując „Toast Orłowskiego” z operetki „Zemsta nietoperza”, a ponieważ publiczność za żadne skarby nie chciała przyjąć do wiadomości, że to już koniec koncertu, jego finał ponownie należał do Johanna Straussa syna, bowiem na bis orkiestra wykonała jedną z polek tego kompozytora i osławiony „Marsz Radetzky'ego” z aktywnym udziałem publiczności.
– To zawsze jest bardzo ważne dla orkiestry, kiedy przyjęcie publiczności jest tak gorące i entuzjastyczne – ocenia dyrygent Władimir Bormotow. – Wykonywaliśmy ten program również u nas, oczywiście nie dokładnie taki sam, bo były pewne zmiany. W Grodnie mamy swoją publiczność, która już nas zna i wspiera. Ale przyjechać do innego miasta, jeszcze za granicą i być tak przyjętym to coś niebywałego. Ale muszę podkreślić, że to nie tylko nasza zasługa, ale też wspaniałej publiczności, która tak pięknie podziękowała nam za ten występ!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk, Wiesław Wiśniewski
Koncert zrealizowano w ramach programu "filharmonia/ostrożnie, wciąga!!!"