Pierwsze wystawienie opery w bogatej historii Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego dobitnie pokazuje, że jest to możliwe również w mniejszych ośrodkach, pod warunkiem odpowiedniego doboru repertuaru. W Łomży został on spełniony, ponieważ miejscowa i przyjezdna publiczność miała niepowtarzalną okazję obejrzenia i wysłuchania dzieła kameralnego – barokowej opery komicznej w dwóch aktach „Służąca panią”. Była to zarazem premiera tej opery w tym składzie personalnym, a specjalnie na zamówienie dyr. Zarzyckiego została ona przygotowana przez solistów w języku polskim, dzięki czemu żartobliwe dialogi i pełne humoru sceny były zrozumiałe dla wszystkich.
Giovanni Battista Pergolesi, zmarły przedwcześnie, bo zaledwie w wieku 26 lat włoski kompozytor epoki baroku i twórca „La serva padrona” pisząc w roku 1733 owo intermezzo stał się też prekursorem, stojącej w opozycji do klasycznej opera seria opery buffo, mającej przede wszystkim bawić i rozweselać publiczność.
Tak też było w czwartkowy wieczór w Łomży. Słuchacze z ogromną przyjemnością obserwowali perypetie bohaterów, śledząc rozwój zmagań doktora Uberto (Ziemowit Wojtczak) z tyranizującą go służącą Serpiną (Anna Jeremus-Lewandowska) oraz nieco nierozgarniętego, nie wypowiadającego ani słowa sługi Vespone (Mariusz Caban). Kulminacja nastąpiła w drugim akcie, kiedy to Serpina uknuła intrygę, namawiając Vespone by przebrał się za kapitana Gran Bombardona i udawał kandydata do jej ręki. Przerażony widokiem niekrzesanego grubianina Uberto nie godzi się na małżeństwo i sam wyznaje miłość Serpinie, która w taki to sposób ze służącej stała się panią.
– To prosta, ale zabawna historia, pełna śmiesznych spięć pomiędzy bohaterami – mówi Anna Jeremus-Lewandowska. – Występują w niej Serpina i Uberto, a towarzyszy im w niemej roli mim/tancerz który pomiędzy parą głównych bohaterów jest takim buforem. Raz ich rozdziela, raz ich godzi, wnosząc do tego dzieła wiele śmiechu i radości.
Pełna humoru i zwrotów akcji treść nie była jedynym atutem tego operowego przedstawienia, bowiem równie interesująca była barokowa muzyka w wykonaniu orkiestry smyczkowej, wzbogaconej udziałem fletu i klawesynu.
– Już na pierwszych próbach zabrzmiało to bardzo pięknie w odrestaurowanej sali łomżyńskiej Filharmonii – nie kryje satysfakcji Anna Jeremus-Lewandowska. – To jej pierwsze wystawienie w Łomży, ale w sierpniu będzie powtórzona na Letnim Festiwalu Muzycznym w Kutnie i mamy nadzieję, że zaistnieje jeszcze w innych miejscowościach. Gdyby to miała być wielka opera z ogromnym zespołem chóru, solistami, dekoracjami, trudno byłoby to zrealizować. Ale taka mała, barokowa opera, ale aktualna i miła – jest akurat na taki wieczór z okazji Dnia Kobiet!
Koncert odbywał się bowiem tuż przed świętem wszystkich pań, dlatego też nie mogło zabraknąć pięknych kwiatów, ufundowanych przez jednego ze stałych sponsorów Filharmonii Kameralnej, kwiaciarnię „Ogrodnik” Edwarda Przybylaka.
– Stworzenie dzisiaj jakiegokolwiek dzieła scenicznego stanowi duże wyzwanie – podkreśla Ziemowit Wojtczak. – Profesjonalne teatry zajmują się w tej chwili dużymi megaprodukcjami, natomiast brak jest opery wychodzącej do widza – jest coraz mniej małych form, mniej teatrów pokazuje dzieła operetkowe, robi się duże produkcje, obliczone na masowego odbiorcę, bardzo duży zysk, natomiast te mniejsze, często poniekąd nawet zapomniane, ale wartościowe dzieła publiczność na nie czeka, bo to było robione z myślą o niej!
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk, Wiesław Wiśniewski
Koncert zrealizowano w ramach programu "filharmonia/ostrożnie, wciąga!!!"