Warszawski Chór Chłopięcy i Męski przy UMFC to jeden z najlepszych chórów w kraju, odnoszący też liczne sukcesy zagraniczne. Jego współpraca z Filharmonią Kameralną trwa od lat, dzięki czemu publiczność festiwalu „Sacrum et Musica” miała już okazję usłyszeć w wykonaniu młodych śpiewaków choćby „Mszę kreolską” Ariela Ramíreza w roku 2013 czy „Requiem” Gabriela Fauré przed sześcioma laty. Tym razem zwieńczeniem festiwalu była inna monumentalna kompozycja o żałobnym charakterze, „Requiem” brytyjskiego, żyjącego jeszcze kompozytora Johna Ruttera.
Jego dzieło jest już od lat swoistą wizytówką łomżyńskiej orkiestry: nie tylko za sprawą wykonań podczas festiwalu „Sacrum et Musica” w roku 2010 czy podczas warszawskiego koncertu pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej w kwietniu roku następnego – dokonane wtedy nagranie live trafiło na czwarty, a pierwszy nominowany do prestiżowej nagrody Fryderyka, album FKWL.
Zważywszy te wszystkie okoliczności oraz renomę wykonawców, słuchacze spodziewali się w niedzielny wieczór w łomżyńskiej katedrze czegoś wyjątkowego i artyści sprostali wyzwaniu.
Chór zachwycił wokalną sztuką i perfekcyjną interpretacją angielskich oraz łacińskich psalmów i tekstów, a filharmonicy zadbali o to, by warstwa instrumentalna była równie porywająca.
Na płycie partie solowe wykonywała sopranistka Justyna Stępień, a tutaj przypadły one w udziale zaledwie 10-letniemu Kubie Mrozowi, dla którego był to solowy – i niezwykle udany – debiut jako solisty, w dodatku w takim utworze i podczas uroczystego koncertu wieńczącego festiwal.
Podopieczny Krzysztofa Kusiel-Moroza poradził sobie jednak z tremą, śpiewając pewnie, czysto i niezwykle dojrzale, za co został nagrodzony burzą oklasków.
Słuchacze owacyjnie przyjęli też cztery fragmenty Mszy Polskiej „Bogu Rodzica” na chór mieszany a cappella, op. 25 nr 5 Feliksa Nowowiejskiego w wykonaniu samego chóru, w którym śpiewacy bezapelacyjnie potwierdzili swą przynależność nie tylko do polskiej czołówki zespołów tego typu. Jak podkreślał dyrektor Zarzycki program koncertu został dobrany tak, by przeważały w nim optymistyczne akcenty, a młodość większości wykonawców uwypuklił też dodatkowo pierwszy utwór, początkowa część Symfonii nr 1 Es-dur KV 16 Wolfganga Amadeusza Mozarta, którą napisał on licząc zaledwie osiem lat – czyli w wieku niektórych chórzystów Warszawskiego Chóru Chłopięcego i Męskiego. Z kolei finał koncertu niejako symbolicznie nawiązał do inauguracji festiwalu na początku września, kiedy to w łomżyńskiej katedrze i w ostrołęckim kościele pw św. Franciszka zabrzmiało słynne oratorium „Mesjasz” Jerzego Fryderyka Haendla w wykonaniu Wrocław Baroque Ensemble oraz solistów i chóru Narodowego Forum Muzyki pod batutą Andrzeja Kosendiaka, gdyż artyści wykonali, rzecz jasna bisowany, chór „Alleluja”.
– Na festiwalowe koncerty zawsze chodzę z ogromną przyjemnością, a to „Requiem” było wspaniałe, podobnie jak „Alleluja” – mówi pan Henryk. – Jedyne czego żałuję to to, że niektóre koncerty są w innych miejscowościach i nie mogłem niestety być w Czyżewie bądź Szczuczynie, a chętnie posłuchałbym tego zespołu pana Gójskiego. Ale i tak tegoroczny program był bardzo ciekawy, było z czego wybierać!
Trzynasta edycja festiwalu rzeczywiście obfitowała w artystyczne wydarzenia: przez półtora miesiąca odbyło się aż 17 koncertów w Łomży, Piątnicy, Ostrołęce, Śniadowie, Kupiskach, Grajewie, Kolnie, Zambrowie, Ostrowi Mazowieckiej, Czyżewie, Szczuczynie i Kadzidle.
Gościli tam zarówno polscy, jak i coraz liczniejsi zagraniczni artyści, a program poszczególnych koncertów był nie tylko zróżnicowany, ale i bardzo urozmaicony, dając szansę obcowania z pięknem klasycznej muzyki szerokiemu gronu odbiorców.
– Taka inicjatywa jak ten festiwal jest bardzo potrzebna i powinna być nawet w każdej gminie, w której taki rodzaj wydarzenia muzycznego powinien się odbywać kilka razy do roku – ocenia Krzysztof Kusiel–Moroz. – Nie można przecież czerpać wyłącznie z tej muzyki, która jest gdzieś w telewizji czy mediach, a kontakt z żywą muzyką niesamowicie ubogaca człowieka i myślę, że nasze dzisiejsze koncerty i cały festiwal właśnie taką rolę spełniają!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk, Wiesław Wiśniewski