Zainteresowanie niedzielnym koncertem przeszło wszelkie oczekiwania organizatorów. Przygotowana pula 280 biletów rozeszła się błyskawicznie, trzeba było więc jeszcze tuż przed koncertem dostawiać krzesła i ostatecznie debiut łomżyńskich filharmoników i Jana Miłosza Zarzyckiego w tak ważnym dla historii Polski, ale też i jej kultury, miejscu oklaskiwało blisko 350 słuchaczy. Owo określenie nie oddaje zresztą do końca tego, jak tym razem w Warszawie przyjęto łomżyńską orkiestrę. Przed rozpoczynającą wieczór Lituanią Romualda Twardowskiego sala z życzliwym zaciekawieniem czekała na to, co się wydarzy, bo dla większości słuchaczy Filharmonia Kameralna była wielką niewiadomą z małego miasta. Jednak już po ostatnich taktach utworu-hołdu dla Czesława Miłosza, napisanego w 100-lecie jego urodzin, rozszalała się prawdziwa burza oklasków i tak miało pozostać już do końca koncertu. Słuchacze nie kryli zaskoczenia i radości z faktu, że mieli okazję poznać i usłyszeć tak wyborną orkiestrę, w dodatku w tak sprofilowanym, wyłącznie współczesnym, a do tego polskim repertuarze. Ich reakcje były tym bardziej żywiołowe, że na sali byli obecni aż dwaj twórcy wykonywanego tego wieczoru repertuaru: niemal 90-letni Romuald Twardowski oraz o blisko 20 lat młodszy Sławomir Czarnecki. Jako druga zabrzmiała jednak Elegia Mikołaja Góreckiego, kompozytora ze znacznie młodszego pokolenia, syna wielkiego Henryka Mikołaja – dzieło napisane dla wiolonczelisty Tomasza Strahla i jemu też dedykowane. – Zamek Królewski jest miejscem wyjątkowym – podkreśla Tomasz Strahl. – Darzę to miejsce szczególnym sentymentem, z racji prywatnych zainteresowań historią, zwłaszcza historią Polski. Dramatyczne dzieje zamku są mi więc doskonale znane i cieszę się bardzo, że mogę jakąś cząstkę muzyczną od siebie do tego naszego narodowego skarbca dołożyć, tym bardziej, że gramy dziś piękną, polską muzykę z tak znakomitą orkiestrą. Cieszę się, że orkiestra Filharmonii Kameralnej została zauważona i doceniona nagrodą Fryderyka, bo zanotowała ona ogromny rozwój, zaznacza swą obecność na mapie Polski i w krajach sąsiednich, jest niezwykle aktywną placówką kulturalną i należy się z tego tylko cieszyć.
Prawdziwość tych słów zyskała potwierdzenie nader szybko, bo podczas drugiego dopiero wykonania Narew Concerto Sławomira Czarneckiego, napisanego specjalnie dla łomżyńskiej orkiestry, z licznymi odniesieniami do muzyki epoki baroku oraz popisowymi partiami koncertmistrza Mateusza Kasprzaka-Łabudzińskiego, skrzypka Piotra Sawickiego, altowiolisty Adriana Stanciu oraz wiolonczelistki Igi Lutkiewicz. – Staram się, żeby moje kompozycje był interesujące nie tylko dla słuchacza, ale też ciekawe dla muzyków – zauważa Sławomir Czarnecki. – I myślę, że ten nasz poprzedni sukces zaowocował tym, że dyrektor Zarzycki postanowił zgłosić się do mnie, żeby zamówić specjalnie utwór napisany dla tej orkiestry. I tak powstało to Narew Concerto, dedykowane panu Zarzyckiemu, dzięki czemu orkiestra jeszcze bardziej czuje, że ten utwór jest napisany dla niej.
Poziom emocji i wykonania nie opadł też podczas drugiej części koncertu. Melodie Kurpiowskie Romualda Twardowskiego zachwyciły słuchaczy oryginalnością ludowej muzyki, podanej w orkiestrowej formie, dlatego po każdej z trzech pieśni zrywały się, długo nie milknące, brawa.
– Dyrektor Zarzycki lubi inspirować kompozytorów, szukać czegoś ciekawego w regionie bliskim Łomży – zauważa Romuald Twardowski. – Stąd te moje Melodie Kurpiowskie, bo przecież Kurpie leżą od niej bardzo blisko, albo poszukiwanie przez Czarneckiego natchnienia w Narwi, rzece tak dla Łomży ważnej i pięknej.
Z jeszcze większym entuzjazmem publiczność przyjęła finałowe Concerto Lendinum na skrzypce, wiolonczelę i orkiestrę smyczkową; utwór wspaniale zinterpretowany, z popisowymi partiami dwóch wybitnych solistów Jakuba Jakowicza i Tomasza Strahla. Nic dziwnego, że brawa i owacje po koncercie, przeznaczone nie tylko dla muzyków, ale też i kompozytorów, nie milkły przez kilka minut. Fragmenty tego wspaniałego koncertu będzie można zobaczyć w TVP Kultura, a już w maju Filharmonia Kameralna im. Witolda Lutosławskiego pojawi się w stolicy ponownie, grając podczas prestiżowych Warszawskich Spotkań Muzycznych nie tylko Narew Concerto Sławomira Czarneckiego, ale też kompozycje Władysława Słowińskiego, wieloletniego dyrektora tego festiwalu oraz Edwarda Sielickiego.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Jerzy Chaberek