– Ten koncert był przewidziany przede wszystkim jako recital organowy – podkreśla Małgorzata Trojanowska. – Ja byłam tutaj tylko taką przysłowiową wisienką na torcie, bo pomysł wspólnego występu z Janem Bokszczaninem pojawił się niedawno i dość spontanicznie, dosłownie kilka dni temu. Wtedy okazało się, że nie tylko poprowadzę ten koncert, ale też zaśpiewam. Ale ponieważ występuję od wielu lat, pan Jan Bokszczanin podobnie, będąc wybitnym artystą – organistą, to każde z nas ma taką tekę repertuaru, że jest z czego wybierać, nawet z dnia na dzień. Sprawę ułatwił też fakt, że już kiedyś współpracowaliśmy, bodajże dwa lata temu.
Program niedzielnego koncertu został ułożony w ten sposób, że jego pierwszą część wypełniły instrumentalne dzieła organowe. Ponieważ festiwal adresowany jest nie tylko do wytrawnych melomanów, ale do każdego rodzaju publiczności, w repertuarze recitalu nie mogło zabraknąć utworu kantora z Lipska, który dla wielu, nawet przypadkowych słuchaczy, jest synonimem organowego mistrzostwa. Dlatego jako pierwszą Jan Bokszczanin, pochodzący z Rosji, ale od wielu lat mieszkający w Polsce, zagrał monumentalną Fantazję
G-dur Jana Sebastiana Bacha. Zaraz po niej zabrzmiało przejmujące preludium chorałowe „Vater unser im himmelreich” Georga Böhma – barokowego kompozytora może nie tak cenionego jak Bach, ale również obdarzonego wyjątkowym talentem.
A ponieważ zarówno organizatorom jak i soliście zależało na tym, by jak najpełniej ukazać piękno muzyki organowej różnych epok, jako trzeci zabrzmiał „Trumpet Voluntary”, bodaj najpopularniejszy utwór w dorobku XVIII – wiecznego angielskiego kompozytora Johna Bennetta.
– Zawsze przy doborze repertuaru staram się zachować zasadę złotego kompromisu – wyjaśnia Jan Bokszczanin. – Żeby nie wszystko było takie bardzo znane, a z drugiej strony, żeby ludzie też nie wyszli z kościoła z przekonaniem, że nie chcieliby więcej przyjść na koncert organowy. Dlatego repertuar był bardzo zróżnicowany, dla każdego.
Kolejnym popisem solisty była czteroczęściowa IV Sonata B-dur Felixa Mendelssohna Bartholdy’ego. Jan Bokszczanin w tym długim, trwającym kilkanaście minut utworze, nie tylko ostatecznie udowodnił, że jest wybitnym wirtuozem, ale zademonstrował również słuchaczom pełną paletę barw składających się na piękne brzmienie katedralnych organów.
Równie efektowna była druga część koncertu. Małgorzata Trojanowska, z subtelnym organowym akompaniamentem Jana Bokszczanina, zaśpiewała trzy pieśni: arię „Jerusalem” z oratorium „Paulus” Felixa Mendelssohna Bartholdy’ego, „Pie Jesu” Gabriela Faure oraz hymn „Ave Verum” Wolfganga Amadeusza Mozarta.
– Połączenie głosu ludzkiego z organami występuje w tradycji muzyki kościelnej od wieków – wyjaśnia Małgorzata Trojanowska. – Zawsze cieszy słuchaczy, dając niezwykły efekt!
Finałem koncertu były Aria i Toccata, dwie części wybrane ze „Suity na organy” zmarłego przed 22 laty rosyjskiego kompozytora Georgija Muszela.
– Po raz kolejny goszczę na festiwalu Sacrum et Musica – mówi Małgorzata Trojanowska. –Za każdym razem występuję tu z wielką przyjemnością, tym większą, że sama pochodzę z Ziemi Łomżyńskiej. Przyjeżdżam więc do Łomży z wielkim sentymentem!
– Każdy koncert jest dla mnie szczególny – dodaje Jan Bokszczanin. – A zwłaszcza tutaj, bo instrument jest w bardzo dobrym stanie, akustyka świątyni wyśmienita – z takich koncertów mam zawsze dużo przyjemności!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka – Chamryk